Ta książka przeznaczona jest dla Ciebie, młody Czytelniku. Mamy nadzieję, że sięgniesz do kolejnych tomów tej serii – rozpoznasz ją łatwo po jednolitej szacie graficznej. Wybierać będziemy do tej serii książki szczególnie wartościowe i popularne; zabawne i poważne; takie, które się czyta „jednym tchem” i takie, które czytamy powoli, smakując ich urodę. Słowem, będą to książki bardzo różne, lecz łączy je jedno: zostały napisane w Ludowej Polsce.
Takie słowa witały wszystkich czytelników jednej z moich ulubionych serii wydawniczych. Żyłem w przekonaniu, że nie miała ona nigdy oficjalnej nazwy, ale ostatnio doczytałem się, że była to „Biblioteka Młodych”.
Jak zwał, tak zwał, grunt, że faktycznie włączane do niej książki bawiły, pokazywały i tłumaczyły świat, przedstawiały problemy okresu dojrzewania i uczyły, jak sobie z nimi radzić. Wakacyjne przygody, szkolne życie, problemy rówieśników i pierwsze miłości – to wszystko można było znaleźć w książkach „napisanych w Ludowej Polsce”. Bo w latach 1945–1989 powstawało wiele znakomitych powieści dla młodych czytelników. Ich autorzy mieli pomysły, świetnie pisali, mieli zmysł obserwacji i znajomość psychologii. Oczywiście czasem nie uniknęli konieczności złożenia ofiary obowiązującej linii politycznej, ale rzadko w formie nachalnej propagandy ustroju. Pewnie i takie utwory powstawały, ale szybko spadały w czytelniczy niebyt, jeśli nie miały żadnych „wartości dodanych” albo nie trafiły na listę lektur szkolnych. Z okresu socrealizmu przetrwała tylko „Księga urwisów” Edmunda Niziurskiego, która zawsze była dla mnie raczej księgą przygód niż sposobem agitowania za wprowadzaniem spółdzielni produkcyjnych, a dziś jest znakomitym świadectwem lat pięćdziesiątych. Natomiast obowiązkowo omawiane w szóstej klasie podstawówki „Ślady rysich pazurów” Wandy Żółkiewskiej to przykład wtłoczenia w powieść młodzieżową jedynej słusznej wersji wydarzeń historycznych. O ile jednak pamiętam, to na przykład moja nauczycielka polskiego kontekst historyczny pominęła, skupiając się wyłącznie na ćwiczeniu z nami umiejętności pisania opowiadań i charakterystyki głównego bohatera. Bardzo często natomiast udawało się autorom subtelnie napomknąć o prawdziwych problemach trapiących społeczeństwo – ile pamiętacie powieści, w których ważną rolę odgrywają kwestie mieszkaniowe? Przypomnijcie sobie choćby „Ucho od śledzia” Hanny Ożogowskiej o życiu lokatorów jednego mieszkania w zrujnowanej kamienicy. Pierwsze tomy „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz pełne są małych realiów: kolejek, kartek na cukier i mięso, potraw przygotowywanych niemal z niczego, nie wspominając już o przejmującym, chociaż złożonym niemal wyłącznie z drobnych wzmianek i aluzji, obrazie stanu wojennego w „Opium w rosole”.
Czytaliśmy te powieści wiele razy, część z nich wspominamy z sentymentem, do części pewnie wracamy chętnie, inne popadły w zapomnienie. Niemal symbolami literackimi epoki PRL stały się cykle przygód Pana Samochodzika, Tomka Wilmowskiego czy Jeżycjada. Jeśli szkoła – to „Sposób na Alcybiadesa”, jeśli wakacje – to „Podróż za jeden uśmiech” albo „Czarne Stopy”. Do tego książki o Indianach, wyprawach w kosmos, w przyszłość i przeszłość. Chciałbym Was zaprosić do wspólnego stworzenia listy naszych ulubionych młodzieżowych książek polskich autorów, wydanych w latach 1945–1989. Dat chyba nie muszę wyjaśniać, pojęcie „powieści młodzieżowych” może być nieprecyzyjne i każdy z nas może je nieco inaczej odbierać, ale nie wchodźmy w szczegółowe dywagacje. Co czytaliśmy między (umownie) 11–12 a 18 rokiem życia? Co bawiło nas pod koniec podstawówki, a czyje książki przeżywaliśmy w liceum? Woleliście Siesicką od „Cierpień młodego Wertera”, a podczas omawiania „Nad Niemnem” podczytywaliście pod ławką Ewę Ostrowską?
Przejrzyjcie swoje regały, zeszyty z zapiskami, przetrząśnijcie pamięć i wypiszcie autorów i tytuły maksymalnie 15 książek (powieści, zbiorów opowiadań, antologii) dla młodzieży napisanych przez polskich autorów i po raz pierwszy wydanych w latach 1945–1989 (w przypadku cykli wybierzcie jeden bądź kilka konkretnych tytułów). To niełatwe, bo sam biedzę się nad swoją piętnastką od jakiegoś czasu. Gotowy spis wyślijcie mailem na adres: zacofany.w.lekturze@gmail.com do 14 czerwca. Wyniki zaprezentowałbym 16 czerwca. Będzie mi bardzo miło, jeśli przy najulubieńszej książce dopiszecie choćby pół zdania dlaczego jest ona dla Was taka ważna – ale nie jest to obowiązkowe. Nie ma znaczenia, czy blogujecie, czy nie – ale podpiszcie się, bardzo proszę, choćby inicjałem.
Bardzo jestem ciekaw wyników. Szczególnie cieszę się na myśl o tym, że przypomnimy sobie książki mniej znane, mniej oczywiste, a warte poznania. Może odezwą się czytelnicy, którzy PRL-u nie pamiętają, ale czytają książki z tamtych czasów znalezione w domowej biblioteczce albo podsunięte przez rodziców? Jeszcze raz zapraszam wszystkich do wspólnej zabawy.
A z okazji Dnia Dziecka poczęstujcie się lizakami!